Każdy żywy organizm kieruje się jednym pierwotnym celem - żeby przetrwać. To oczywiste. Stąd najważniejszym pragnieniem dla psa, naszego kota (dla konia czy dla nas) jest poczucie braku zagrożenia, poczucie BEZPIECZEŃSTWA.
Kolejnym pragnieniem, a zatem i motywacją do danego zachowania - będzie potrzeba KOMFORTU - każdy chce być wolny od bólu, zimna, głodu, ale również od strachu, smutku, samotności. Musimy pamiętać, że komfort psychiczny może być równie silnym motywatorem co czynniki fizyczne.
Na trzecim miejscu postawiłabym JEDZENIE i ZABAWĘ - w zależności od osobnika, jedno z tych dwóch będzie silniejszym motywatorem.
Wewnątrz każdego domowego psa czy kota drzemie dziki zwierz, nie zapominajmy o tym. Długie wieki udomowienia nie zmieniły całkowicie milionów lat pracy Natury nad stworzeniem danego gatunku ;) Pies i kot mają swoje naturalne potrzeby i musimy umożliwić im ich spełnianie. To nasz obowiązek jako ich opiekunów.
Relacja przede wszystkim. Nic nie niszczy relacji jak strach i poczucie braku bezpieczeństwa. Jeśli jednak przekonamy Pupila, że przy nas jest bezpieczny (i na wielu poziomach możemy to rozważać), to jest to absolutną podstawą budowania relacji i dalszej pracy ze zwierzęciem. Nie możemy go ZMUSIĆ, żeby nas polubił i chciał z nami przebywać. Ale możemy zrobić dużo, żeby czuł się przy nas bezpiecznie i nam zaufał. Od tego zaczynamy.
Zwierzęta jeśli się boją, to boją się o sprawy fundamentalne - nie o to, że nie obejrzą ulubionego filmu, czy nie dostaną smaczka - zwierzę, które wpada w strach, obawia się o swoje zdrowie (które jest gwarantem przeżycia) albo o życie… Stąd reakcje kotów są czasem tak drastyczne - jeśli przytrzymujemy kota na siłę, bo chcemy np. podać mu lekarstwo, a on krzyczy jakbyśmy conajmniej go obrywali ze skóry, drapie i gryzie, to nie dlatego, że ma zły humor, czy jest “złośliwy” (zwierzęta nie mają tak niskich pobudek, to nasza ludzka domena) - nasz kot walczy w swoim mniemaniu wtedy o życie.
Jeżeli jednak kot ma ze swoim człowiekiem dobrą relację i mu ufa, wtedy pomimo niewątpliwego dyskomfortu, który może okazywać miauczeniem czy pacaniem łapką, nie uruchomi najcięższych dział samoobrony. Ponieważ WIE, że przy tym człowieku krzywda mu się nie stanie. A jeśli po tym zostanie jeszcze nagrodzony, a wszystko odbędzie się bez naszej nerwowości, złości, tylko w spokoju i z przyjaznym nastawieniem - kolejne podanie leku będzie zapewne łatwiejsze, a przynajmniej nie gorsze…
Kolejnym pragnieniem, a zatem i motywacją do danego zachowania - będzie potrzeba KOMFORTU - każdy chce być wolny od bólu, zimna, głodu, ale również od strachu, smutku, samotności. Musimy pamiętać, że komfort psychiczny może być równie silnym motywatorem co czynniki fizyczne.
Na trzecim miejscu postawiłabym JEDZENIE i ZABAWĘ - w zależności od osobnika, jedno z tych dwóch będzie silniejszym motywatorem.
Wewnątrz każdego domowego psa czy kota drzemie dziki zwierz, nie zapominajmy o tym. Długie wieki udomowienia nie zmieniły całkowicie milionów lat pracy Natury nad stworzeniem danego gatunku ;) Pies i kot mają swoje naturalne potrzeby i musimy umożliwić im ich spełnianie. To nasz obowiązek jako ich opiekunów.
Relacja przede wszystkim. Nic nie niszczy relacji jak strach i poczucie braku bezpieczeństwa. Jeśli jednak przekonamy Pupila, że przy nas jest bezpieczny (i na wielu poziomach możemy to rozważać), to jest to absolutną podstawą budowania relacji i dalszej pracy ze zwierzęciem. Nie możemy go ZMUSIĆ, żeby nas polubił i chciał z nami przebywać. Ale możemy zrobić dużo, żeby czuł się przy nas bezpiecznie i nam zaufał. Od tego zaczynamy.
Zwierzęta jeśli się boją, to boją się o sprawy fundamentalne - nie o to, że nie obejrzą ulubionego filmu, czy nie dostaną smaczka - zwierzę, które wpada w strach, obawia się o swoje zdrowie (które jest gwarantem przeżycia) albo o życie… Stąd reakcje kotów są czasem tak drastyczne - jeśli przytrzymujemy kota na siłę, bo chcemy np. podać mu lekarstwo, a on krzyczy jakbyśmy conajmniej go obrywali ze skóry, drapie i gryzie, to nie dlatego, że ma zły humor, czy jest “złośliwy” (zwierzęta nie mają tak niskich pobudek, to nasza ludzka domena) - nasz kot walczy w swoim mniemaniu wtedy o życie.
Jeżeli jednak kot ma ze swoim człowiekiem dobrą relację i mu ufa, wtedy pomimo niewątpliwego dyskomfortu, który może okazywać miauczeniem czy pacaniem łapką, nie uruchomi najcięższych dział samoobrony. Ponieważ WIE, że przy tym człowieku krzywda mu się nie stanie. A jeśli po tym zostanie jeszcze nagrodzony, a wszystko odbędzie się bez naszej nerwowości, złości, tylko w spokoju i z przyjaznym nastawieniem - kolejne podanie leku będzie zapewne łatwiejsze, a przynajmniej nie gorsze…
W COAPE podkreślamy, że zachowanie jest kształtowane przez EMOCJE.
To one motywują zwierzę do powtórzenia danego zachowania lub jego
unikania w przyszłości (Emocje są albo pozytywne i zwierzak chce
doświadczyć ich znowu lub negatywne i zrobi dużo, żeby ich uniknąć). Można
uprościć, że dyskomfort motywuje do znalezienia komfortu. My też tak robimy
- kiedy nam źle robimy coś, co pomoże nam zmienić ten stan (jeśli jestem
głodny, szukam jedzenia,jeśli mi niewygodnie zmienię pozycję, jeśli mi zimno
założę coś ciepłego lub poszukam schronienia, a jeśli się czegoś obawiam -
szukam wsparcia lub wyjścia z owej sytuacji).
Nie da się przejść przez życie unikając dyskomfortu. Nie możemy ustrzec
naszego zwierzaka przed odczuwaniem dyskomfortu. Ale możemy postarać
się dopasowywać “stopień trudności” do tego, co aktualnie jest dla niego
łatwe do przełknięcia. Możemy mu to ułatwić tak, aby nie czuł strachu, nie
nabrał złych wspomnień, żeby zamiast tego mógł się czegoś NAUCZYĆ.
Nauczy się w momencie, gdy dyskomfort zniknie. To bardzo silne
wzmocnienie danego zachowania.
*Ale uwaga - nie mówimy o KARZE. Kara spowoduje tylko i wyłącznie strach,
negatywne skojarzenia i popsuje nam relację. Kara to akt agresji, często łączy
się z odczuciem gniewu. W COAPE nie uznajemy metod awersyjnych i nie
będę o nich nawet pisać. Jest sporo już źródeł naukowych mówiących o
szkodliwych skutkach metod awersyjnych, ja takowych nie używam i nie
popieram, nie akceptuję. ZAWSZE psują zaufanie i relację.*
Ok, wróćmy do tego co wzmacnia zachowanie. Ulga od dyskomfortu - muszę
o tym wspomnieć, bo często nie myślimy o tym, że niechcący wzmacniamy
psie zachowanie! Przykłady :) Pies źle znosi samotność i ujada zostawszy
samemu w domu. Właściciel wraca, czyli dyskomfort bycia samemu znika -
pies uczy się, że tak szczekał i szczekał, że Opiekun w końcu dał się
przywołać i wrócił. Czyli wzmacniamy niechcący szczekanie. Inny podobny
przykład - pies w domu wciąż chodzi za opiekunem, skacze na niego, zaczepia
(odczuwa dyskomfort, bo np. się nudzi i domaga w ten sposób UWAGI
człowieka). Opiekun zdenerwowany w końcu zwraca się
do psa i do niego przemawia w barwny sposób - Co się dzieje? Pies DOSTAŁ
uwagę swojego opiekuna, który w ten sposób niechcący wzmocnił
zachowanie psa, które go irytuje.
Inny przykład - kot o 4 w nocy nudzi się niemiłosiernie, bo cały dzień
nic nie robił oprócz drzemki, więc zrzuca z półek rzeczy, przewraca wazony
itd. Opiekun w końcu wstaje, coś tam na kota krzyknie ale jednocześnie da
mu porcję karmy do miski, żeby kot się czymś zajął (i dał mu spać). Czego się
uczy nasz mruczek? Że wystarczy pohałasować i pozrzucać parę rzeczy, żeby
było ciekawiej, a jeszcze dostanie za to jedzenie. Niezły deal... ;)
No dobrze, kolejna opcja motywowania, ta którą lubimy i popieramy. To
pozytywne wzmocnienie. Czyli po prostu NAGRODA za właściwe (w naszej
ocenie) zachowanie. A jeśli owe zachowanie leży w zgodzie z naturą
zwierzaka, to już w ogóle "jesteśmy w domu". Gorzej jak chcemy czegoś co
jest sprzeczne z pragnieniem zwierzęcia, albo co gorsza z jego naturą. Nie jest
to niemożliwe, ale trudne. Dlatego dobrze wiedzieć najpierw do czego
zaprogramowała naszego czworonoga NATURA, żeby potem móc mieć
względem niego oczekiwania…
Kluczem do właściwego wzmocnienia jest CZAS, a raczej wyczucie czasu. To
kiedy zwierzak czuje ulgę / dostaje nagrodę ma znaczenie. Musimy się tego
nauczyć (i od tego m.in. jest behawiorysta, czy trener, żeby nam to pokazać).
Kolejna istotna sprawa - nasze ciało. Ludzie potrafią udawać emocje. Zwierzę
natomiast w mig potrafi odczytać naszą energię... Tak jak zebra wie kiedy lew
jej zagraża i musi uciekać, a kiedy może razem z nim bezpiecznie pić z tego
samego wodopoju.
Zwierzęta idealnie odczytują nasze intencje, mowę ciała, czują czy jesteśmy
spięci, czy zrelaksowani. Dlatego groomer, który nie lubi kotów będzie miał
większe problemy z niewspółpracującym mruczkiem, niż ten, który koty
uwielbia - one po prostu TO CZUJĄ. Nie jest to “rocket science”, to po prostu
natura. My czasami też potrafimy wyczuć, czy dana osoba jest “sympatyczna”
czy raczej lepiej jej unikać. Zwierzęta robią to bezbłędnie.
Co więcej, one nieustannie dają nam sygnały, których my nie czytamy...
Pies odwraca głowę i oblizuje nos, kiedy opiekun krzyczy na niego za
pogryzione kapcie - to nie dlatego, że się wstydzi - on stara się deeskalować
zdenerwowanie człowieka, mówi “nie chcę wchodzić z tobą w konflikt”. Czy za
to chcemy go karać naszymi krzykami? Albo kiedy pies skacze na obcą osobę
podczas spaceru, to niekoniecznie dlatego, że “kocha wszystkich”. On chce
ową osobą zatrzymać, bo się jej obawia. A kiedy pies otrząsa się po założeniu
obroży, jakby chciał strząsnąć ze skóry kurz - coś spowodowało u niego
zdenerwowanie i napięcie, którego właśnie chce się pozbyć (może to, że
pochylamy się nad nim i mówimy srogo “nie kręć się!”?)
Wreszcie typowy przykład nieporozumienia ;) - kot,
który macha ogonem wcale NIE JEST zadowolony. Machanie ogonem u kota
jest oznaką zdenerwowania (i biada temu, który będzie robił dalej to, co
właśnie to machanie wywołało :P)
To nasze zadanie nauczyć się rozumieć język, jakim posługują się nasze
zwierzęta. Jesteśmy tym "mądrzejszym" gatunkiem, si?...
To one motywują zwierzę do powtórzenia danego zachowania lub jego
unikania w przyszłości (Emocje są albo pozytywne i zwierzak chce
doświadczyć ich znowu lub negatywne i zrobi dużo, żeby ich uniknąć). Można
uprościć, że dyskomfort motywuje do znalezienia komfortu. My też tak robimy
- kiedy nam źle robimy coś, co pomoże nam zmienić ten stan (jeśli jestem
głodny, szukam jedzenia,jeśli mi niewygodnie zmienię pozycję, jeśli mi zimno
założę coś ciepłego lub poszukam schronienia, a jeśli się czegoś obawiam -
szukam wsparcia lub wyjścia z owej sytuacji).
Nie da się przejść przez życie unikając dyskomfortu. Nie możemy ustrzec
naszego zwierzaka przed odczuwaniem dyskomfortu. Ale możemy postarać
się dopasowywać “stopień trudności” do tego, co aktualnie jest dla niego
łatwe do przełknięcia. Możemy mu to ułatwić tak, aby nie czuł strachu, nie
nabrał złych wspomnień, żeby zamiast tego mógł się czegoś NAUCZYĆ.
Nauczy się w momencie, gdy dyskomfort zniknie. To bardzo silne
wzmocnienie danego zachowania.
*Ale uwaga - nie mówimy o KARZE. Kara spowoduje tylko i wyłącznie strach,
negatywne skojarzenia i popsuje nam relację. Kara to akt agresji, często łączy
się z odczuciem gniewu. W COAPE nie uznajemy metod awersyjnych i nie
będę o nich nawet pisać. Jest sporo już źródeł naukowych mówiących o
szkodliwych skutkach metod awersyjnych, ja takowych nie używam i nie
popieram, nie akceptuję. ZAWSZE psują zaufanie i relację.*
Ok, wróćmy do tego co wzmacnia zachowanie. Ulga od dyskomfortu - muszę
o tym wspomnieć, bo często nie myślimy o tym, że niechcący wzmacniamy
psie zachowanie! Przykłady :) Pies źle znosi samotność i ujada zostawszy
samemu w domu. Właściciel wraca, czyli dyskomfort bycia samemu znika -
pies uczy się, że tak szczekał i szczekał, że Opiekun w końcu dał się
przywołać i wrócił. Czyli wzmacniamy niechcący szczekanie. Inny podobny
przykład - pies w domu wciąż chodzi za opiekunem, skacze na niego, zaczepia
(odczuwa dyskomfort, bo np. się nudzi i domaga w ten sposób UWAGI
człowieka). Opiekun zdenerwowany w końcu zwraca się
do psa i do niego przemawia w barwny sposób - Co się dzieje? Pies DOSTAŁ
uwagę swojego opiekuna, który w ten sposób niechcący wzmocnił
zachowanie psa, które go irytuje.
Inny przykład - kot o 4 w nocy nudzi się niemiłosiernie, bo cały dzień
nic nie robił oprócz drzemki, więc zrzuca z półek rzeczy, przewraca wazony
itd. Opiekun w końcu wstaje, coś tam na kota krzyknie ale jednocześnie da
mu porcję karmy do miski, żeby kot się czymś zajął (i dał mu spać). Czego się
uczy nasz mruczek? Że wystarczy pohałasować i pozrzucać parę rzeczy, żeby
było ciekawiej, a jeszcze dostanie za to jedzenie. Niezły deal... ;)
No dobrze, kolejna opcja motywowania, ta którą lubimy i popieramy. To
pozytywne wzmocnienie. Czyli po prostu NAGRODA za właściwe (w naszej
ocenie) zachowanie. A jeśli owe zachowanie leży w zgodzie z naturą
zwierzaka, to już w ogóle "jesteśmy w domu". Gorzej jak chcemy czegoś co
jest sprzeczne z pragnieniem zwierzęcia, albo co gorsza z jego naturą. Nie jest
to niemożliwe, ale trudne. Dlatego dobrze wiedzieć najpierw do czego
zaprogramowała naszego czworonoga NATURA, żeby potem móc mieć
względem niego oczekiwania…
Kluczem do właściwego wzmocnienia jest CZAS, a raczej wyczucie czasu. To
kiedy zwierzak czuje ulgę / dostaje nagrodę ma znaczenie. Musimy się tego
nauczyć (i od tego m.in. jest behawiorysta, czy trener, żeby nam to pokazać).
Kolejna istotna sprawa - nasze ciało. Ludzie potrafią udawać emocje. Zwierzę
natomiast w mig potrafi odczytać naszą energię... Tak jak zebra wie kiedy lew
jej zagraża i musi uciekać, a kiedy może razem z nim bezpiecznie pić z tego
samego wodopoju.
Zwierzęta idealnie odczytują nasze intencje, mowę ciała, czują czy jesteśmy
spięci, czy zrelaksowani. Dlatego groomer, który nie lubi kotów będzie miał
większe problemy z niewspółpracującym mruczkiem, niż ten, który koty
uwielbia - one po prostu TO CZUJĄ. Nie jest to “rocket science”, to po prostu
natura. My czasami też potrafimy wyczuć, czy dana osoba jest “sympatyczna”
czy raczej lepiej jej unikać. Zwierzęta robią to bezbłędnie.
Co więcej, one nieustannie dają nam sygnały, których my nie czytamy...
Pies odwraca głowę i oblizuje nos, kiedy opiekun krzyczy na niego za
pogryzione kapcie - to nie dlatego, że się wstydzi - on stara się deeskalować
zdenerwowanie człowieka, mówi “nie chcę wchodzić z tobą w konflikt”. Czy za
to chcemy go karać naszymi krzykami? Albo kiedy pies skacze na obcą osobę
podczas spaceru, to niekoniecznie dlatego, że “kocha wszystkich”. On chce
ową osobą zatrzymać, bo się jej obawia. A kiedy pies otrząsa się po założeniu
obroży, jakby chciał strząsnąć ze skóry kurz - coś spowodowało u niego
zdenerwowanie i napięcie, którego właśnie chce się pozbyć (może to, że
pochylamy się nad nim i mówimy srogo “nie kręć się!”?)
Wreszcie typowy przykład nieporozumienia ;) - kot,
który macha ogonem wcale NIE JEST zadowolony. Machanie ogonem u kota
jest oznaką zdenerwowania (i biada temu, który będzie robił dalej to, co
właśnie to machanie wywołało :P)
To nasze zadanie nauczyć się rozumieć język, jakim posługują się nasze
zwierzęta. Jesteśmy tym "mądrzejszym" gatunkiem, si?...